poniedziałek, 28 stycznia 2013

Kasza bulgur z warzywami i kardamonem.

 "The whole universe depends on everything fitting together just right. If one piece busts, even the smallest piece. the whole universe will get busted."

 "Cały świat polega na tym, że wszystko do siebie pasuje. Jeśli jedna część się zepsuje, nawet najmniejsza, cały świat się zawali." -  Hushpuppy

 Są takie filmy, których obejrzenie raz nie wystarcza. I pomimo tego, że siedziało się w kinie dwie godziny, nie chce się wychodzić. Ba! Można siedzieć i czekać aż puszczą jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze.  I ja tak miałam ostatnio. 

 "Bestie z południowych krain" w reżyserii Benha Zeitlina to obraz koło którego nie można przejść obojętnie. Jedni najchętniej nosiliby na rękach reżysera i odtwórczynię głównej roli, inni kwitują krótko - przerysowany.
Gdzieś, prawdopodobnie w jakimś zakątku Luizjany, wśród mokradeł, na skraju wody i lądu, prawie na końcu świata jest wioska niepodobna do innych. Bathtub. Wanna. Żyje tam, wśród wielkiej wody, ciągłego nieporządku grupka odmieńców, dziwaków, buntowników. Żyją w biedzie, pod wpływem alkoholu, ale za to z własnymi zasadami, ustalając swoje normy wartości takich jak rodzina, szczęście, bezpieczeństwo. Odgrodzeni wielkim murem od wielkomiejskiego społeczeństwa, konsumpcjonizmu i cywilizacyjnych udogodnień. Budują domy z resztek innych domów, łowią kraby, mają więcej świąt niż gdziekolwiek indziej na świecie. Żyje tam Hushpuppy, ośmioletnia co najwyżej dziewczynka wraz ze swoim ojcem. Świat który oglądamy oczami Hushpuppy to miejsce magiczne, gdzie wszystko do siebie pasuje ale też i niebezpieczne, pełne dzikich bestii, które dokładnie wiedzą kiedy człowiek się boi. Hushpuppy i ojciec  to jedna drużyna, zostali sami więc muszą opiekować się sobą nawzajem.  Wink (ojciec dziewczynki) wychowuje ją w bardzo specyficzny sposób. Mała musi umieć łowić ryby jedną ręką, radzić sobie z krabami bez sztućców i nigdy, przenigdy nie wolno jej płakać. Czemu ma to służyć? Przygotowaniu Hushpuppy na to co nieuniknione, wioska zagrożona jest powodzią a ojciec choruje. Jak dziwne, to się nie wydaje, wszystko jest robione z troski i z miłości do dziewczynki, która ma być dzielna, nieulękniona, nie dać się podporządkować.  I kiedy nieuniknione nadchodzi, Wanna zostaje zalana, ludność wciąż nie poddaje się systemowi, i mimo zalanych domów nie opuszcza wioski. Tu nasza bohaterka ucieka w świat wyobraźni. Trudno jest dochodzić tu co jest fikcją, imaginacją dziewczynki a co rzeczywistością. Do życia budzą się również bestie, przemierzają lądy, nie pozwalają nikomu stanąć na ich drodze. Kierują się do Bathtub. Świetnie pokazana jest relacja między córką a ojcem. Są miedzy nimi chwile złości, kiedy Hushpuppy krzyczy, że chciałaby aby umarł wtedy przyjdzie na jego pogrzeb i zje cały tort sama, ale nawet wtedy ani przez sekundę nie wątpimy w ich miłość. Bieda, patologia wchodzą w życie bohaterów już od pierwszych minut, ale nie zasłaniają nam tego co najważniejsze, wolności i zadowolenia z życia. Wink doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo być, dzielną, małą dziewczynką a przy tym jeszcze zachować w sobie coś z dziecka. Dlatego wszystkie troski, rekompensuje jej niesamowitymi opowieściami o jej matce która odeszła, ale była tak wspaniała, że kiedy wchodziła do kuchni wszystkie garnki od razu wrzały. Z minuty na minutę obserwujemy coraz silniejszą, mądrzejszą Hushpuppy. Staje się ona potężną siłą natury potrafiącą stawić czoła nawet ogromnym bestią. 
"Bestie z południowych krain" to nie po prostu tytuł. To wspaniała podróż przez wolność, odwagę i magię. To świat pełen poezji, świat który większość z nas publicznie by wyśmiała, wyszydziła, a ukradkiem do niego tęskniła i o nim marzyła.

Proszę, obejrzyjcie. Warto. Trzeba. 

A teraz już feeding time! (kto oglądał, ten wie!)


Kasza bulgur z warzywami i kardamonem






 Potrzebne będą:
- pół szklanki kaszy bulgur
- kostka rosołowa
- marchewka duża
- czerwona papryka
- pół puszki kukurydzy
- 1/4 łyżeczki kardamonu
- duuuużo ostrej papryki mielonej
- pieprz
- sól
- listki sałaty
- odrobina oliwy
- pietruszka pół pęczka

Z kostki robimy bulion (na kostce jest napisane w jakiej ilości wody należy ją rozrobić), który przyprawiamy kardamonem i mieloną ostrą papryką według upodobań oczywiście, ja dałam sporo ponieważ lubimy ostre! Przez 30-40 minut namaczamy w nim kaszę, co jakiś czas mieszając. Bulionu powinno być ponad kaszę na ok 3 cm. Jeśli ktoś woli szybszy sposób, to można ją w tym bulionie na małym ogniu gotować przez 10-15 minut. Na patelni, na oliwie podsmażamy pokrojone w małe kawałki warzywa. Solimy i pieprzymy do smaku. Kiedy uznamy, że warzywa są już odpowiednio miękkie mieszamy z napęczniałą kaszą i pokrojoną pietruszką. Łyżeczką nakładamy na listki sałaty, zawijamy albo spinamy wykałaczką.  Można podać jako zakąskę w sałacie, lub też samą na talerzu jako vege obiad!  

Mamy też drugą, nieco łagodniejszą wersję kaszy. Kiedy już wymieszacie ją z warzywami na patelni, to dodajcie 2-3 łyżki jogurtu naturalnego. Nie będzie takie ostre, ale równie pyszne!

Smacznego, Alicja ;)

i trzymajcie kciuki za Bestie, startują w Oscarach! 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz